Obecność w obsadzie Caine czy w drugim planie bondowskich aktorów Sheybala (ze Zgierza) czy Graya pozwoliło zachować odpowiedni poziom. Nie da się jednak ukryć, że czasy odprężenia między Wschodem a Zachodem nie służyły kinu szpiegowskiemu. Poza wszystkim, lata 80 -te, ze swoją muzyką, sposobem ubierania itp były (przynajmniej dla mnie) niemiłosierną wręcz tandetą. I to na ekranie widać. Film jednak daje się obejrzeć, zwłaszcza przez miłośników gatunku.