Zgadzam się, urzeka swoją prostotą i jak wspominali gra aktorska pierwsza klasa. Niby taki zwykły, a określenie 'ciepły' pasuje idealnie. Jeśli macie wolny wieczór i nie wiecie co zrobić z czasem, a herbatka pod ręką polecam :)
Co do gry aktorskiej, to tylko Caina dało się bez zastrzeżeń oglądać. Aktor odtwarzający syna miał cały czas praktycznie jedną irytującą minę (chociaż widać było, że się stara bardzo, dlatego cały czas ja starałam się do niego przekonać). Poesy lepiej znacznie, ale chwilami strasznie dziecinnie się zachowywała, a to nie pasowało. Jakoś mnie tak nie do końca film przekonał. W najbardziej przejmujący sposób pokazali ból po stracie ukochanej osoby i to do mnie trafiało. Reszta średnia.
"Pauline: Kiedy coś mocno kochasz zaczynasz nienawidzić... Tak było z książkami?
Matthew Morgan: Skończyłem z książkami, gdy przestałem kochać życie.
Pauline: A to dlaczego?
Matthew Morgan: Kocha się nie życie, a miejsca, zwierzęta, ludzi, wspomnienia, jedzenie, literaturę, muzykę. Czasem spotykasz kogoś, kto pochłonie całą Twoją miłość i kiedy go stracisz czujesz, że wszystko inne też zniknęło, ale reszta pozostaje. Giraudoux mówi, że można tęsknić za jedną osobą będąc otoczonym przez miliony innych. Oni są statystami, zasnuwają Ci oczy, są nieznaczącym tłumem, nieproszonym intruzem. Szukasz więc zapomnienia w samotności, w której usychasz."