Oczywiście, Michael'a Caine'a znam nie od dziś. Ale wczoraj całkiem nieplanowo obejrzałam sobie "Dopaść Cartera" i po prostu moje czułe na zimnych drani kobiece serce roztopiło się do reszty...:)
A tak na poważnie, podobał mi się film "Ubranie mordercy" Briana De Palmy i naprawdę nie rozumiem, za co te Złote Maliny...
No ale wracając do Michaela-to na pewno jeden z najwybitniejszych aktorów wszech czasów. Żywa legenda. Cartera zagrał oczywiście jako drania, ale z klasą. Co ja bym dała, żeby być jedną z tych aktorek grających te kobiety u jego boku... :) Facet sprawdza się w rolach kanalii, uwodzicieli, psychopatów, eleganckich panów, rolach komediowych, dramatycznych... Chyba nie ma roli, której by nie zagrał koncertowo. Marzę, by go kiedyś poznać...